Ostatnie wydarzenia w Rosji, a szczególnie na Ukrainie potwierdzają pilną potrzebę uniezależnienia Europy od rosyjskiego gazu. Wydaje się, że na poważnie należy rozpatrywać możliwość importu gazu amerykańskiego na stary kontynent, jako jedną z opcji na ograniczenie zależności energetycznej od rosyjskiego dostawcy. Oczywiście uruchomienie tej inwestycji wymaga olbrzymich kwot oraz przede wszystkim kilku lat przygotowań. Niewątpliwą zaletą tego rozwiązania jest przewidywalność Stanów Zjednoczonych, które pod tym względem są kontrahentem zdecydowanie lepszym niż nieprzewidywalna Rosja.
Przytomnie należy jednak przyjąć, że amerykańskie źródło energii nie zastąpi rosyjskiego od razu, ale większa współpraca handlowa między USA i Europą na tym odcinku wzmocniłaby ich pozycję, pozwalając uzyskać znaczący i długotrwały stabilizujący wpływ na gospodarkę światową. Z rozmowy z amerykańskim ekspertem w dziedzinie gospodarki gazem Erikiem Brattbergiem wynika jaki stosunek do obecnej sytuacji prezentują Stany Zjednoczone. W jego opinii zależność Europy od rosyjskich surowców naturalnych – mowa wszak nie tylko o ropie naftowej, ale tez o gazie ziemnym – jest złożona i trwa od wielu lat, a mimo to większość europejskich polityków i decydentów nie zajmowała się tą kwestią.
Jednak kryzys ukraiński otworzyło czy i pole do dyskusji na ten temat. Jeśli zapadną decyzje o uniezależnieniu się od Rosji trzeba będzie być przygotować się na proces, taki zmian nie można dokonać szybko. Pamiętać należy, że Rosja także jest uzależniona od rynku zbytu jej surowców jakim jest Europa. To jest ściśle powiązana zależność, budżet rosyjski zadaje sobie z tego sprawę, bo wpływy z importu surowców energetycznych jest bardzo ważnym źródłem dochodów dla rosyjskiego budżetu. W rozgrywce o surowce i dalszą współprace pamiętać tez należy, że wiele inwestycji rosyjskich związanych z infrastrukturą energetyczną ma miejsce w Europie. Być może Europa zmniejszy swoją zależność od Rosji w dziedzinie źródeł energii, a to wpłynie bezpośrednio i dotkliwie na zmniejszenie wpływów finansowe Moskwy.
Senator Marco Rubio i inni kongresmani amerykańscy zasugerują, że istnieje możliwość sprzedaży amerykańskiego gazu państwom europejskim. W związku z tzw. rewolucją łupkową Stany Zjednoczone potentatem i największym producentem energii na świecie. To jeszcze nie ten czas, ale zdaje się, ze wkrótce USA będą gotowe do eksportu posiadanej energii. Jednak nie można zakładać, że eksport amerykańskiego gazu nie zastąpi rosyjskich dostaw na rynku energii.
To właśnie proces, ponieważ samo posiadanie złóż i chęć eksportu oznacza konieczność zmian prawnych oraz uruchomienia dodatkowych inwestycji w infrastrukturę energetyczną. Atrakcyjne jest to, że amerykański gaz jest znacząco tańszy niż gaz dostępny w Unii Europejskiej, co, potencjalnie czyni korzystnym eksport tego surowca ze Stanów Zjednoczonych do Europy, Stany Zjednoczone są również bardziej przewidywalnym dostawcą energii dla Europy niż Rosja. Proces przygotowań do uruchomienia takiego eksportu będzie wymagał ogromnych sum pieniędzy, które będzie trzeba zainwestować przede wszystkim w rozwój niezbędnej infrastruktury, takiej jak chociażby nowe terminale LNG.
Erik Brattberg zaznacza, że w trwających debatach często podkreślano, że kwestie związane z energią powinny być zawarte w umowie TTIP, implementacja tej umowy ułatwiłaby relacje handlowe między Europą a USA, między innymi poprzez zmniejszenie różnic w przepisach prawnych czy normach. Ta umowa umożliwiałaby Stanom Zjednoczonym i Europie umocnienie ich pozycji jako głównych stron stosunków handlowych w wymiarze światowym, które miałyby znaczący wpływ na światową gospodarkę. Najistotniejsze – zdaniem Erik Brattberg - jest, by USA brały udział w rozwoju europejskiego systemu energetycznego, co prowadziłoby do zmniejszenia zależność od Rosji. To wsparcie powinno obejmować działania na rzecz wzrostu eksportu energii z USA jak też zachęcanie państw Unii Europejskiej do podjęcia reform na unijnym rynku energetycznym.